Słowo Przełożonego FSSPX w Polsce
ks.K.Stehlina


      Minęło właśnie pięć lat działalności Bractwa Św. Piusa X w Polsce. Za ten mały jubileusz chciałbym podziękować przede wszystkim Niepokalanej, Matce Bożej, Królowej Polski. To za Jej pośrednictwem otrzymaliśmy niezliczone łaski, które właśnie Ona wyjednała nam u Boga. To Niepokalana jest w centrum naszych wysiłków zmierzających do powrotu świętej Tradycji Katolickiej. Jest to niewątpliwie Jej dzieło, Jej szczególnie poświęcone! Dzieło, którego zasadniczym celem jest uratowanie Polski i Polaków od zatracenia Wiary, niezbędnej przecież do wiecznego zbawienia. Pod Jej obroną i opieką chcemy dalej pracować na rzecz „odnowienia wszystkiego w Chrystusie”. Nasz przeorat niech będzie „małym Niepokalanowem”, miejscem, w którym Ona całkowicie i we wszystkim króluje, z którego wytryskują odwieczne skarby, powierzone przez Chrystusa Pana Jego Oblubienicy – Kościołowi Katolickiemu. Msza święta Wszechczasów, Msza wszystkich świętych, nieskażony depozyt Wiary, wszelkie łaski niezbędne do osiągnięcia wiecznego zbawienia – oto cały sens obecności i działalności Bractwa w Polsce. Naszym ideałem niech będą słowa patrona naszej pracy – św. Maksymiliana Marii Kolbe – „wszelkie środki, wszelkie najnowsze wynalazki winny służyć sprawie uświęcenia dusz przez Niepokalaną”. 

W obliczu coraz większego upadku świętych instytucji Kościoła, a zarazem ogromnej udręki i rozterki wiernych i duchownych, dzieło nasze przekracza tysiąckroć nasze biedne, ludzkie możliwości. Przewidując taki katastrofalny stan w Kościele, a zarazem naszą słabość w tym „oceanie zła”, arcybiskup Marcel Lefebvre w dokładny sposób nakreślił w statutach Bractwa, jak ma wyglądać nasza działalność w różnych krajach całego świata. Przełożony Generalny Bractwa Św. Piusa X czuwa nad konkretnym urzeczywistnieniem tej działalności. Jest też rzeczą oczywistą, że specyfika każdego kraju, jego szczególna
religijność, historia, kondycja Kościoła i sytuacja społeczno-polityczna sprawiają, że poszczególne narody mają „swoją własną historię powrotu do Tradycji Apostolskiej”. 

W związku z tym pytamy często: jaki ma być i będzie dalszy kierunek naszego dzieła w Polsce, jaką drogą będziemy podążać, aby jak najskuteczniej osiągnąć zamierzone cele? 

Fundamentem Kościoła i całego życia religijnego jest Wiara, nieskażony depozyt objawionej boskiej Prawdy. Modernizm, burząc fundament, potrafił wstrząsnąć całym gmachem Kościoła. Przez praktykowany wszędzie fałszywy ekumenizm, także i polscy katolicy tracą coraz bardziej jasne pojęcie tego, co jest najważniejsze dla zbawienia ich duszy. Dlatego też, jest naszym świętym i najważniejszym obowiązkiem jest „przekazać to, co otrzymaliśmy” od naszych przodków, od wiecznego Magisterium
Kościoła. „Nalegaj w czas, nie w czas” – pisze św. Paweł Apostoł (2 Tm 4,2). Swoją naukę Kościół przedstawia zawsze w dwojaki sposób: za pomocą przykładów pozytywnych i negatywnych. 

Tak samo i my musimy – pozytywnie – głosić wszystkim „zapominane” dziś często prawdy Wiary – o powszechnym Królestwie Pana Jezusa, o Kościele katolickim jako jedynym prawdziwym, o potrzebie nawrócenia, o grzechu pierworodnym i jego skutkach, o zagrożeniu wiecznego potępienia etc. Będąc dziełem Kościoła, nie opieramy się na prywatnych orędziach czy „objawieniach” nie zatwierdzonych przez Kościół, ale na nieomylnym Urzędzie Nauczycielskim Kościoła, na duchowości świętych i doktorów Naszej Matki. Właśnie dlatego Wydawnictwo Tradycji Katolickiej Te Deum wydaje regularnie encykliki
papieskie (niestety, wciąż mało czytane), katechizmy oraz dzieła na temat duchowości katolickiej. Niemniej jednak musimy z radością przyznać, iż w dziedzinie duchowej jest na polskim rynku księgarskim jeszcze wiele wspaniałych dzieł; coraz to jakieś wydawnictwo wydaje dzieła Ojców Kościoła i mistrzów życia duchowego – dlatego nie będziemy specjalizować się w publikowaniu książek o takiej tematyce. 

O wiele ważniejszym zadaniem dla Bractwa jest ochrona wiernych przed nierzadko subtelnymi, a najniebezpieczniejszymi błędami, od „kropli jadu w szklance pełnej czystej wody”. Kościół jako dobra matka nie tylko uczy swoje dzieci, co mają robić, ale także pokazuje im niebezpieczeństwa i pułapki zagrażające ich życiu nadprzyrodzonemu. Ponieważ obecnie pozytywny przekaz Wiary, przy jednoczesnym zastosowaniu tzw. kanonów lub anatem wobec współczesnych błędów skierowanych bezpośrednio przeciwko Wierze praktycznie zupełnie zniknął z praktyki Kościoła, wielu katolików wpada w pułapkę sekciarskich sofizmatów. Stąd nasze zadanie, aby naprawić liczne uchybienia pasterzy, zobowiązanych przecież do strzeżenia Depozytu Wiary (na tym głównie opiera się nasz teologiczny fundament tzw. jurysdykcji zastępczej). Zdajemy sobie jednak sprawę z tego, że przez denuncjowanie na łamach Zawsze Wierni kryzysu w Kościele, błędów doktrynalnych pasterzy czy nawet Stolicy Apostolskiej, przypadła nam rola niezmiernie niewdzięczna. Jednak właśnie tak wygląda dziś życie Kościoła! Nasz dwumiesięcznik Zawsze Wierni jest poświęcony temu obiektywnemu przedstawieniu rzeczywistej sytuacji Kościoła i świata. Jest to przede wszystkim pismo informacyjne, które ma dać katolikom światło jasnej katolickiej analizy i poglądu na aktualną sytuację w Kościele. Przysłowie mówi, że człowiek do wszystkiego się przyzwyczai, nawet do najgorszego, jeśli mu się to tysiąckroć razy powtórzy. To prawda – niestety, nie możemy zapominać, że w ten właśnie sposób katolicki lud
przyzwyczaił się już do Komunii św. na rękę, kapłanów bez sutanny, tańców w Kościele, spotkań międzyreligijnych... Musi więc zaistnieć jakiś głos, który powie katolikom, jak szkodliwe jest to wszystko dla Wiary. Takim głosem ma być nasze pismo Zawsze Wierni. 

Czasem słyszymy zarzut: „Wy tylko krytykujecie. Wasze pismo lubi poruszać tylko złe strony w Kościele. Pomijacie to, co dobre w aktualnym Kościele”. Proszę mi wierzyć: chętnie pisalibyśmy więcej o wydarzeniach pozytywnych dla Wiary i zbawienia ludzi, ale to nie my tworzymy historię Kościoła! Fakty trzeba przedstawiać obiektywnie, inaczej można byłoby nas nazwać kłamcami, iluzjonistami, obłudnikami. Jeśli zatem ton naszych wypowiedzi wydaje się czasem twardy i ostry, to tylko dlatego, by pobudzić wiernych do większego myślenia i zrozumienia, jak wielkie zagrożenie na nich czyha. W obecnych czasach
nie można bezczynnie czekać i czekać na jakiś cud, trzeba stawić opór tej „diabelskiej fali, która zanurza świat” (Matka Boża do siostry Łucji z Fatimy). 

Drugi aspekt naszej pracy można nazwać „działaniem katolickim”, które stoi w sprzeczności do „działania sekciarskiego”. Kościół jest powszechny i kieruje się do wszystkich. Sekta zamyka się i stwarza własną wspólnotę wzajemnie adorujących się zwolenników. Działanie nasze zawsze było i musi pozostać misyjne! Prawda, że nie jesteśmy z tego świata, ale żyjemy w tym świecie. Obawa zarażenia się zasadami, którymi żyje świat nigdy nie prowadziła Kościoła wniosku, aby wycofać się ze świata. Przeciwnie, im więcej wróg opanowywał instytucje publiczne, z tym większą odwagą katolicy podejmowali walkę. Nie boimy
się kontrowersji, dlatego nie wahamy się pójść do telewizji, do radia, do mass-mediów, krótko – do „paszczy lwa”. Zawsze jednak od zapraszających nas żądamy elementarnego obiektywizmu. Przyznajemy, że nie zawsze dotrzymano wobec nas słowa, manipulując naszymi wypowiedziami. 

Nie ma też mowy o wycofaniu się z życia społecznego. Głosimy przecież powszechne Królowanie Chrystusa Pana! A to można zrealizować tylko przez wprowadzenie katolickich zasad w życie. Jest oczywiste, iż tymi, którzy te katolickie zasady mają wprowadzić w życie, mogą być wyłącznie rzymscy katolicy. Arcybiskup Lefebvre tak często mówił o tej krucjacie: „Na was, który jesteście głową rodzin, spoczywa ciężka odpowiedzialność w waszym kraju! Nie wolno nam przyglądać się bezczynnie,
jak wasz kraj zalewa socjalizm i komunizm! Nie wolno wam tego, albo nie jesteście już katolikami. Podczas wyborów musicie walczyć o to, aby mieć katolickiego burmistrza, katolickich posłów, aby Francja wreszcie znów stała się katolicka. To nie jest czyste politykowanie, to oznacza uprawianie dobrej polityki, takiej jaką uprawiali święci, takiej, jaką uprawiali papieże, którzy wystąpili przeciwko Attyli, jak św. Remigiusz, który nawrócił Chlodwiga, jak św. Joanna d’Arc, która uratowała Francję przed
protestantyzmem. (...) Właśnie przed chwilą śpiewaliście: Christus vincit, Christus regnat, Christus imperat. Czy są to tylko słowa, frazy, pieśni? Nie, to musi się stać rzeczywistością!” (Kazania abp. Marcela Lefebvre, Warszawa 1999, s. 111). Te słowa, pierwotnie odnoszące się do Francji, dotyczą każdego narodu i każdego państwa, także Polski. 

Ten misyjny charakter duchowej krucjaty sprzeciwia się z wszelkiego rodzaju konspiracjom. „Działanie konspiracyjne” czy wręcz „sekciarskie”, w przekonaniu niektórych, jedyna możliwość zachowania Wiary, jest nienormalne, a dla nas nawet wielce niebezpieczne. Dlatego też Bractwo Św. Piusa X nigdy nie podejmuje pracy w jakimkolwiek kraju nielegalnie, np. nie otwiera szkół bez państwowego zatwierdzenia, a wszystkie swe działania prowadzi otwarcie. W takim postępowaniu jeszcze bardziej jaśnieje nasz cel: ten grzeszny świat najbardziej potrzebuje świadectwa Prawdzie. 

Właśnie nasza postawa „na zewnątrz” jest najbardziej nieznośna dla modernistów. Dlatego właśnie za wszelką cenę próbują nas izolować od ludzi, nie pozwalając nam przemówić normalnym głosem w świetle telewizyjnych i konferencyjnych reflektorów, nie pozwalają wejść na rynek książki katolickiej, nawet z encyklikami papieskimi... Czyż nie na tym polega taktyka komisji Ecclesia Dei, która pragnie zepchnąć katolików „przywiązanych do dawnych form liturgicznych” do zamkniętej kaplicy, gdzie określona liczba „inicjowanych” ma czasem swoją „Starą Mszę”, za cenę milczenia i rezygnacji z jakiejkolwiek misji na rzecz powrotu Tradycji Katolickiej?! W tym też tkwi istota najnowszego konfliktu w łonie Ecclesia Dei (czytaj artykuł Rzym dzieli Bractwo Św. Piotra). Na szczęście w Polsce wielu katolików ma obawy przed tą nową, ekumeniczną orientacją Kościoła. Polska od zarania dziejów zakorzeniona jest w kulcie Niepokalanej, która pragnie uratować Swoje polskie królestwo. Dlatego też bardzo ważnymi elementami naszego apostolatu muszą być akcje kierowane do duchownych, np. poprzez przesyłanie informacji o prawdziwym stanie Kościoła, o środkach zaradczych (chodzi przecież często o uratowanie samego powołania), a także publiczne wykłady oraz szeroka działalność wydawnicza. Jeśli hierarchia nie ma odwagi „dialogu” z nami, to przynajmniej pisemnie pozwalamy sobie przedstawić nasze argumenty. W związku z tym postanowiłem przygotować kompleksowe opracowanie na temat sytuacji prawno-kanonicznej Bractwa, które będzie odpowiedzią na zarzuty bp. Zygmunta Pawłowicza
(Lefebvre i lefebryści. Schizma u schyłku XX wieku, Gdańsk 1998). Do tej pory liczyłem na to, że Sufragan Gdański przyjmie moje zaproszenie do publicznej dyskusji (zob. List ks. Karla Stehlina do J.E. ks. bp. Zygmunta Pawłowicza, Zawsze Wierni nr 26, styczeń-luty 1999). 

I na koniec jeszcze jedno. Pojawia się czasem pytanie – nierzadko ze szczyptą złośliwości – skąd mamy środki finansowe na nasz apostolat w Polsce. Tu warto powiedzieć o czymś, co uchodzi uwadze wiernych w Polsce. Do licznych naszych kaplic na całym świecie uczęszcza wielu wiernych polskiego pochodzenia. Rzecz oczywista, że ci wierni są zainteresowani rozwojem Tradycji w Polsce. Dlatego też znaczną część środków zawdzięczamy ich wielkoduszności. Poza tym, cieszy nas również fakt, iż coraz więcej wiernych z Polski zdaje sobie sprawę z odpowiedzialności za dzieło „przetrwania Tradycji”. Wiem, że wielu z
Was tęskni za prawdziwą świątynią, gdzie Msza Święta Wszechczasów może być odprawiona w atmosferze sakralnej, godnej tak wielkiej Tajemnicy. Trudno przecież przyciągnąć wiernych do naszych skromnych, wynajętych, prowizorycznych kaplic w kraju. To w dużym stopniu od Waszego zaangażowania, Drodzy Wierni, zależy to, czy i kiedy powstaną w Polsce prawdziwe kaplice i kościoły Tradycji. Pamiętajmy jednak o tym, że jest to wysiłek na wiele długich lat. 

W najbliższym czasie musimy skoncentrować nasze siły (duchowe i materialne) na najważniejszym: na zachowaniu, bronieniu i umocnienieniu fundamentu: Depozytu Wiary. Choć nie jest możliwe, abyśmy sami z siebie pokonali ten najtragiczniejszy kryzys w Kościele, bo tylko Pan Bóg może dokonać tak wielkie rzeczy, to zawsze możemy i musimy być „głosem wołającego na pustyni”, naszym obowiązkiem jest kontynuować bez kompromisu zbawczą misję Matki naszej – Świętego Kościoła Katolickiego. Zachętą dla nas niech będą słowa wielkiego Polaka, św. Maksymiliana Marii Kolbe, który pisał w 1936 r.:
„można twierdzić, że gdyby ta religia [katolicka] rozszerzyła się w całym świecie, świat stałby się rajem” (o. J. Domański, Co dzień ze św. Maksymilianem. Wybór tekstów z pism i przemówień o. Maksymiliana Marii Kolbego, Niepokalanów 1994, s. 69). 

Ks. Karl Stehlin